Jaskiniami nie można się znudzić
Jaskiniami nie można się znudzić
Oryginalny tekst autorstwa Anny Antkiewicz
Anna Antkiewicz – od 25 lat chodzi po jaskiniach. Jest prezesem Sądeckiego Klubu Taternictwa jaskiniowego PTTK. Wraz z kolegami dokonała rewelacyjnego odkrycia w Jaskini Małej w masywie Czerwonych Wierchów w Tatrach Zachodnich.
Anka bierze do ręki kamień. Stoją razem z kolegami z klubu – Markiem, Czechem, Pawłem, Józkiem i Pipkiem na skalnej półce w ogromnej studni. Nad nimi, 30 m, wyżej wielka 32-metrowa studnia, a jeszcze wyżej ciasne ,świeżo odkryte korytarzyki i na ich końcu ta znana z przewodników część Jaskini Małej w Mułowej w masywie Czerwonych Wierchów.
Studnia nad ich głowami to pierwszy łatwy fragment tajemnicy, którą wyrwali już Małej. Jaskinia „chciała” się skończyć na Cielęcym Przełazie na minus 60 metrach.
Ale nie poddali się, czuli, że jest coś dalej, niżej, coś co ich woła. Anka zna ten dreszcz emocji, kiedy przeczucie podpowiada, ze to może być właśnie odkrycie jej życia. Studnia poniżej tej ogromnej półki otwiera się, zaprasza. Rzucają kamień. Liczą: sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa… – kamień spada jakieś siedem, osiem sekund. Co tam u diabła na dole jest? Liny, kotwy, zjeżdżają. Pierwszy Marek, potem inni, Anka na końcu. Ta studnia jest jeszcze potężniejsza od poprzedniej (po pomiarach okaże się, że ma aż 110 metrów), Anka zawieszona na linie patrzy w dół.
Prawie nic nie widać, ledwie słychać tych na dole. Czeka niecierpliwie, aż zwolni się lina. Obejmując ją dłonią czuje, że jest obciążona i nic nie może zrobić dopóki nie usłyszy „lina wolna”. A co na dole, pod studnią? Może to, co całe życie ciągnęło ją do jaskiń – naprawdę wielkie odkrycie. Anka robi kolejny ruch i uśmiecha się do swoich myśli. Nie ma wątpliwości co tu robi. Wpina rolki i zjeżdża w dół po linie. Z zachwytem podziwia to co stworzyła natura. I pomyśleć, że na samym początku uważała taternictwo jaskiniowe za głupi sport dla masochistów.
Po swoim pierwszym razie w 1978 w Wielkiej Litworowej była rozczarowana – podchodzili i działali w deszczu, przemarzła do szpiku kości. W dodatku mieszkali w nie ogrzewanej bazie i mowy nie było o porządnej regeneracji sił, nie mówiąc o wysuszeniu góralskich swetrów, które wtedy wkładało się pod ortalion. Zniechęciła się. Zaczęła stosunkowo późno.
Pod Jaskinią Wielką Litworową zginęła Elżbieta Kielichowska, moja koleżanka z pierwszych lat wędrówek po górach. – wspomina Anka. – Ela była uczestniczką wyprawy krakowskiej. Kiedy wracali, pogoda zmieniła się raptownie, zerwał się silny wiatr, spadła temperatura, widoczność była zerowa. Po ponad 5 godzinach błądzenia wykopali jamę śnieżną i w niej próbowali przeczekać do rana. Dla Eli okazało się to za trudne. Krzyczała, że nie chce umierać… Zmarła nad ranem. – Anka długo nie mogła się otrząsnąć. Jest wrażliwa, chociaż stara się trzymać w każdej sytuacji.
Kiedy chodzi się na wyprawy z mężczyznami, trzeba być twardym, jak oni(?). Ale wtedy wyszła z niej kobieta. Anka wolała chodzić po powierzchni. Zrobiła kurs taternictwa jaskiniowego w Sekcji Taternictwa Jaskiniowego Klubu Wysokogórskiego Warszawa i jeszcze kurs w Betlejemce – Centralnym Ośrodku Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu w Tatrach. Myślała o wspinaniu, gdyby nie zauroczenie Jaskinią Śnieżną… – tam po raz pierwszy zobaczyłam prawdziwą studnię jaskiniową – Wielką Studnię o głębokości 63 m. Niżej jest podziemny potok, który płynie dnem korytarzy tworząc liczne wodospady. Wrażenie jest trudne do opisania. Tam właśnie zakochałam się w jaskiniach… – wspomina.
Potrafi zachwycać się każdym nowym krajobrazem, chmurami, zachodem słońca. Teraz zaczepiona na linie w studni, którą widzi pierwszy raz w życiu, wspomina tamten młodzieńczy zachwyt.
Co czeka ich jeszcze w tej Małej? Jaka długa ta studnia. Anka spogląda na dół, Marek jest już chyba na dnie. Nie słyszą się, ona musi zjeżdżać dalej w niepewności. Może to będzie tylko zawalisko i dalej już nic? Może za chwilę ich nadzieje prysną jak mydlana bańka? Przeżyła to już nie raz – wydawało się, że jaskinia będzie się kontynuować, „wiało” w szczelinach, co oznacza, że dalej są nieodkryte przestrzenie, jakiś komin, sala. I nie było nic, co byłoby dostępne dla człowieka. A doświadczony grotołaz, który skolekcjonował już nawet najtrudniejsze przejścia, czeka, choćby podświadomie, że odkryje coś wielkiego.
Anka ma już na koncie udział w eksploracji Jaskini Bańdzioch Kominiarski i Wysokiej-Za Siedmiu Progami. 10 lat temu kierowała eksploracją w Jaskini Ptasiej Studni. Tam razem z kolegami z klubu odkryła największe podziemne jezioro tatrzańskie – Wielkiego Kłamcę (20 m długości, maksymalnie 6 m szerokości i 3 m głębokości) i do tego blisko 2,5 km nowych korytarzy, kominów i studni – Eksploracją nie można się znudzić. Już sam fakt, że jest się pierwszą osobą stąpającą po nieodkrytym wcześniej terenie podnieca.
Ale najbardziej emocjonujący jest to, że tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy przed nami są kilometry korytarzy, studni, kominów i setki metrów w dół, czy może tylko ostatni metr kończący się niedostępną dla człowieka szczeliną. Eksploracja jest jak narkotyk… – mówi. Ma świadomość, że pasja nią zawładnęła, wypełniła po brzegi życie. Jej życie. Uważa, że każdy ma prawo do indywidualnych wyborów. Nie zmuszała córki do połknięcia bakcyla. Ma dwadzieścia lat i wybrała inną drogę – studiuje, ma swoje zajęcia. W ogóle nie chodzi po jaskiniach. I tak jest dobrze, nic na siłę – Anka to rozumie.
Zjeżdża po linie coraz niżej, niżej, widzi już migocące na dole małe światełka. – Co tam u licha jest na dole?! – krzyczy. Wie, że już ją słyszą. – Zjedź, to sama zobaczysz – odpowiadają. Anka spieszy się coraz bardziej, wprawnie opuszcza się w dół studni. Niecierpliwi się, koledzy nie odpowiedzieli, albo jest tam coś wielkiego, albo??? – podejrzewa najgorsze… Jej ruchy są pewne, konkretne, stopy szybko znajdują oparcie na ścianie. Jest wysportowana, silna, chociaż na to nie wygląda. Ma pięćdziesiąt lat, ale spokojnie można dać jej dziesięć mniej. Ma skandynawska urodę, śniadą cerę, jasne włosy, szeroki uśmiech. Jest wysoka, ale drobna.
Mimo to zaliczyła przejścia, o których niektórzy mężczyźni mogą tylko pomarzyć. Brała udział w wyprawach do jaskiń w Alpach Salzburskich, Julijskich, Apuańskich, w Picos de Europa, na Kaukaz. W 1981 roku była kierownikiem pierwszej (i jak do tej pory jedynej) wyprawy kobiecej do najgłębszej wtedy studni Europy – greckiej Provatiny, przepaści głębokiej na 389 m.
Przed lądowaniem w rozległej przestrzeni, która otworzyła się na dnie studni bierze głęboki oddech. Już. Zastyga w bezruchu, przeciera zdumione oczy. Rozgląda się, teraz nie żałuje, że zjechała ostatnia. Dzięki temu trafiła na wielki finał – koledzy rozświetlili scenę swoimi karbidówkami. Patrzy zaskoczona. Już z wysokości 30 m widziała, że sala jest wielka. Teraz widzi, że jest ogromna, a do tego piękna – ma jasne ściany, dno pokryte wielkimi skalnymi blokami… Chłopcy rozbiegają się po sali. Zachwyceni, podekscytowani. Anka też. – To jest jak odkrywanie nowego lądu. Uczucie nie do opowiedzenia.
Wszystko było absolutnie dziewicze, nikt nie oglądał tego miejsca przed nami! – Anka opowiada, a jej oczy błyszczą entuzjastycznie. A może ze wzruszenia. Chociaż szybko znów staje się konkretna, nie pozwala sobie na ckliwość.
Kiedy otrząsają się z pierwszego wrażenia, jeszcze oszołomieni swoim odkryciem mierzą salę – okazuje się, że ma ona 85 m długości, maksymalnie 40 m szerokości i jakieś 30 – 60 m wysokości. To oznacza, że jest największą podziemną salą w Tatrach – zmieściłby się w niej Kościół Mariacki! Nie chce im się iść dalej, chcą nasycić oczy widokiem swojego nowego lądu, nietkniętej ludzką stopą ziemi, która nagle odsłoniła się tylko przed nimi. Ale trzeba iść dalej, już wiadomo, że jaskinia biegnie dalej w dół, że to nie koniec, że Mała nagrodzi ich jeszcze nowymi niespodziankami.
Po Sali Fakro (nazwą uhonorowano sponsorów) odkryją jeszcze dwie kolejne studnie i mniejsze salki. Odkrycia w Jaskini Małej okażą się największą polską sensacją geograficzną ostatnich lat. Eksplorację jaskini zatrzymają dopiero na głębokości 364 m. Aby się tam dostać, trzeba poniżej Sali Fakro pokonać jeszcze 2 duże studnie, stromy meander i zawaliskowe pochylnie.
Na razie Anka robi porządek ze sprzętem, przebiera karbid. Na białym kasku z karbidówką ma namalowane litery ”AA”. Śmieje się z pierwszego skojarzenia. – Nie, alkohol w ogóle nie wchodzi w grę. Po prostu nie pijemy. Chyba, że po wszystkim. Kiedy ktoś pyta mnie, dlaczego chodzę po jaskiniach odpowiadam: tylko dlatego, że nigdy piwo nie smakuje mi tak, jak po powrocie z jaskini… – żartuje. Jednak wszyscy wiedza, jaka jest prawda o jej chodzeniu po jaskiniach. Dlaczego od młodzieńczych lat, pchała się do każdej napotkanej w górach dziury.
Dlaczego po skończeniu geologii na Uniwersytecie Warszawskim nigdy nie pracowała w zawodzie angażując się w coraz to nowe wyprawy, a potem w tworzenie Sądeckiego Klubu Taternictwa jaskiniowego PTTK, który założyła z byłym mężem w 1984 roku. I z jakiego powodu większość życia spędza na szkoleniach, obozach, wyjazdach, organizując zabawy linowe, imprezy w górach, z których ma nie tylko pieniądze na następne ekspedycje, ale również radość i satysfakcje. Anka po prostu to kocha.
W odkryciu oprócz Anki brali (i biorą) udział Józef Kołodziej, Marek Lorczyk, Paweł Rams, Paweł Wańczyk i Czesław Zabrzeński. W marcu 2003 roku podczas V Ogólnopolskich Spotkań Podróżników w Gdyni za eksplorację jaskini Małej otrzymali prestiżową nagrodę Kolosa. Eksploracja może trwać jeszcze przez długie lata. Odkrywcy pozostawili w Małej niesprawdzone wielkie kominy, wąskie korytarzyki, za którymi czeka nieznane.
Kilka uwag: działalność w jaskini pochłania i umysł i ciało i nie myśli się o rodzinie, o domu, tylko o tym co się robi. Chyba, że się siedzi i snuje opowieści. Ja nie lubię ogrodu i nie sadzę tam kwiatków, koszę trawę, podlewam i wystarczy.
Zachowany oryginalny tekst autorstwa Anny Antkiewicz 07.2003.
Artykuł opublikowany w: Twój Styl 2003, 8(157), s. 42-43.
Oryginalny autoryzowany tekst Anny Antkiewicz został przez Red. Twój Styl przerobiony, zniekształcony i bez uzgodnienia zmian wydrukowany.
Film o eksploracji z 2003 roku – Jaskinia Mała w Mułowej Oglądaj film…