Klub w Nowym Sączu

Klub w Nowym Sączu – SKTJ PTTK

Na Progu Mułowym 1991 fot K. Hancbach
Na Progu Mułowym 1991 fot K. Hancbach

Autorka: Anna Antkiewicz-Hancbach

Już przed wyjazdem na wyprawę „Apuany 83” wiedzieliśmy z Bańbułą, że los nas rzuci na odległe południe, a konkretnie do Nowego Sącza. Niestety nie da się żyć z małym dzieckiem w symbiozie z grzybami. I tak w jesieni 1983 r. wylądowaliśmy na rodzinnym łonie, piętro wyżej od Dziadków (ma to swoje dobre strony).

Zarząd Oddziału PTTK „Beskid” zaakceptował naszą propozycję założenia klubu taternictwa jaskiniowego wyrażając powątpiewanie, czy aby coś z tego będzie, bo oni to już różne kluby widzieli itd. Ale ostatecznie zainwestowali w plakaty o kursie. Osób przyszło niewiele, ale wystarczająco by już 20 lutego 1984 r. zwołać Walne Zebranie założycielskie i wybrać Zarząd i Komisję Rewizyjną. Ja zostałam prezesem, Bańbuła vice.

Zarząd po małych późniejszych zmianach trzyma się do dzisiaj, ale z Komisji Rewizyjnej została nam tylko Jola.

27 lutego Zarząd Oddziału oficjalnie nas powołał i przyznał 145 tys. zł dotacji (niestety wszystkiego nie dało się wykorzystać z przyczyn ogólnie znanych). Trochę się sprzeczali co do nazwy, ale 2 tygodnie później zmiękli i zostało: Sądecki Klub Taternictwa Jaskiniowego PTTK. Nawet pieczątki nam zrobili, tylko że trzymają je w biurku, które niestety nie stoi u nas w domu. Na razie są nam niepotrzebne, bo niby po co. Wszystkie sprawy związane z działalnością przeprowadzamy przez Katowicki Klub Speleologiczny, który nam bardzo pomaga i któremu jesteśmy bardzo wdzięczni.

Pierwszy kurs rozpoczął się dopiero 15.03.84 r. i trwał nieprzerwanie do końca czerwca, Jeździliśmy co tydzień w skałki k. Rożnowa, a Bańbuła, siwiał coraz bardziej. Byliśmy też z kursantami w jaskiniach Sokolich Gór i okolic Ojcowa. Prosto z marszu zorganizowaliśmy w czerwcu obóz tatrzański (Zimna do Ponoru, Naciekowa, Wodna pod Pisaną, Czarna do Węgra, Miętusia Wyżnia). Ostatecznie kurs skończyło 5 osób na 20, które się zgłosiły. Dobre i to. Początki podobno zawsze są trudne..

Potem my wyjechaliśmy na wyprawę, a naszych kursantów wysłaliśmy na obóz klubowy. Zastosowane przez nas, stare i podobno wypróbowane metody, podrzucania kursantów, nie sprawdziły się niestety, bo kursanci i to nie wszyscy byli tylko w Psiej. Też dobrze, bo my tam jeszcze nie byliśmy.

1.12.84 r. chcieliśmy zrobić ambitną akcję z lepszymi kursantami i jedynym wtedy kandydatem t.j., do Kolorado w Czarnej. Niestety musieliśmy skończyć na Jeziorku Szmaragdowym.

Wspomnienia kursantów z obozu świątecznego nie ograniczają się bynajmniej do Zimnej czy Kasprowej Niżniej, ale też do balów Sylwestrowych na bazie u Poznaniaków i Krakusów.

Dzień 2. 02.85 r. był ważnym dniem w historii naszego klubu. Przed szanowną Komisja Egzaminacyjną KKS pięciu kursantów zdało egzamin i uzyskało stopień kandydata taternictwa jaskiniowego. Tym sposobem mamy już 6-ciu kandydatów.

Obóz lutowy przebiegał, ze względu na warunki atmosferyczne, głównie w Zimnej (różne warianty różnych osób) i w Czarnej. A nasz lider zaliczył 18-tą akcję w jaskini tatrzańskiej.

15 lutego przyszli następni kursanci i mamy nadzieję, że trochę z nich zostanie na przyszłe lata.

Autorka: Anna Antkiewicz-Hancbach

Artykuł opublikowany w: Meander 1985, 9, s. 44-45.

Podobne wpisy