Czwarty biwak
Czwarty biwak pomiarowy w Bańdziochu Kominiarskim
Autorzy: Anna Antkiewicz, Krzysztof Mazik
Poniedziałek – popołudnie i wieczór:
Ciężar walki na trawersie do otworu bierze na siebie Chruszczow, Miejscami zapada się w śniegu do ramion. Podciąga się na czekanie żłobiąc pionowa, głęboką rynnę, śniegu jest tyle, że wydaje nam się, że jeszcze centymetr, dwa, a wszystko to pieprznęłoby. Nastąpiłby totalny kataklizm. Przy otworze śnieg sięga do spita.
Szybko, bo temperatura nas nie rozpieszcza, przepakowujemy wory i zaczynamy transport do Sali ze Stołem. O 21-szej pijemy herbatkę, warzymy strawę i powoli sprężamy się na pierwsze akcje. Po dwóch godzinach, Chruszczow z Achimem idą kartować rejon Kargula, a pozostali rozejrzeć się w problemach VII-go Dna.
Wtorek rano:
Po powrocie z Kargula, czekamy z cztery godziny na Ciotkę, Dorotę, Marka i Piotra. Czekamy oczywiście w śpiworach. Wreszcie z rury od Wyżymaczki dobiega charakterystyczne dudnienie. To sygnał, że można podgrzewać herbatę. Po kolei, wyskakują tuż nad kuchnię, ze stropu. Miny zespołu są nieszczególne. Do osiągnięcia dna zabrakło sznurków, Trzeba tam iść jeszcze raz.
Dodka, po kąpieli w jakimś błocku, jest zupełnie przemoczona. Przeprowadza wśród nas kwestę i wkrótce przebiera się za „siódme dziecko stróża” lub jak kto woli – Zuzannę z piosenki L. Cohena. Zgodnie z planem Dorota, Achim i Chruszczow teraz wychodzą z jaskini, a pozostali kładą się do śpiworów.
Wtorek wieczorem:
Waśnie obudziliśmy się i zapalamy juvla. Babka piaskowa z puszki jest zupełnie niezła. Postanawiany, że po krótkim leżeniu w śpiworach zjemy sobie jeszcze po kawałku, przed samym wyjściem na akcję.
Środa w południe:
Cholera, ile mogliśmy spać? Trzeba koniecznie się sprężyć. Dziwi nas fakt, że nikt nie doszedł na biwak. Snujemy różne domysły, głównie natury politycznej. Aby podnieść ducha bojowego intonujemy patriotyczne pieśni.
Środa – godz. 15-ta:
Udaje nam się wystartować w kierunku VII-go Dna.
Środa – godz. 16-ta:
Na biwak jednak docierają ludzie. To Kojak z Achimem. Wnet po przyjściu rzucają się w wir pracy. Idą kartować odgałęzienia głównego ciągu między punktami. 0018 – 0022.
Czwartek rano:
Przychodzi grupa z VII-go Dna. Są trochę zmęczeni z racji debiutu w kartowaniu jaskiń, ale zadowoleni, bo puścił „końcowy” zacisk i jest nowe 10 m jaskini. Pozostaje też na przyszłość za gruzowana szczelina z przewiewem. Tym razem gotuje Marek, zwany Travolta, a pozostali biwakowicze wylegują się w śpiworach rozprawiają na różne tematy – głównie eksploracyjne.
Czwartek po południu:
Przyjemny sen na twardych dechach przerywają nam Chruszczow z 0lą, którzy właśnie przyszli na biwak niosąc wiadomości z powierzchni i szerokiego świata. Dyskusja polityczna rozpętana z tej okazji kończy się konstatacją: „że demokracja jest, albo jej nie ma”.
Czwartek wieczorem:
Chruszczow z 0lą idą na Stare Dno, by stamtąd rozpocząć na noszenie treści na szkielet głównego ciągu. Ciotka z Achimem będą kartować ciąg: Bliźniacze Studnie – Syfon z Lewarem.
Kojak z Markiem zaczną prace w ciągu: Brody – Żwirki – Partie Afrykańskie.
Podczas Kartowania Studni z Czaszką nawoływania Chruszczowa wydobywające się jakby spod grubej warstwy nacieków, W pierwszym momencie myśleliśmy, że zjechał do Bliźniaków, bo potrzebuje czegoś od nas. Okazało się jednak, że Chruszczow jest w korytarzyku odchodzącym ku SW od Brodów. Tutaj usłyszał nasze głosy. Szybko lokalizujemy kontakt, który okazuje się niestety tylko kontaktem głosowym. Niemniej jest kolejne połączenie głównego ciągu i pętli Bliźniacze Studnie – Syfon z Lewarem.
Piątek rano:
Na biwak, kolejne zespoły zwlekają się między godz. Piątą a dziewiątą. Żegnamy Anię i Piotra, którzy wychodzą i mówimy sobie dobranoc.
Piątek wieczór:
Pobudka o godz. 19-tej. O 23-ciej wyruszamy na akcje.
Kojak wyraża nadzieje, że uda nam się skończyć prace w głównym ciągu i Partiach Afrykańskich. Chruszczow raczej wątpi.
Sobota rano:
Rację miał Kojak. Pomiary, opisy i.t.p w głównych ciągach są zakończone. O 10-tej z poczuciem „doro” kładziemy się spać. Pobudka już po sześciu godzinach za sprawą Piotra, Aśki, Bogusia i Jasia Kaletki, którzy docierają do nas z zapasem baterii i jedzenia. Ustalamy plan gry. Do wykonania pełnego programu biwaku brakuje nam: dokumentacji MPO i Partii Zamkowych.
Dzielimy więc zespoły do przeprowadzenia tych prac i … rozpoczynają się twarde, obfitujące w sporne kwestie negocjacje, która grupa ma wyjść wcześniej. Po postawieniu na szalę dwóch menażek ryżu udaje się wyekspediować zespół Achima do MPO.
Niedziela:
O trzeciej rano jesteśmy wszyscy na biwaku. Cieszymy się z zakończenia prac. Program ułożony przez Kojaka wydawał nam się być na wyrost, przekraczający nasze możliwości. Tymczasem udało się. Zaczynamy zwijać biwak. O godz. siódmej rano jesteśmy na powierzchni,
Podsumowanie:
Czwarty biwak AKSiA w Bańdziochu Kominiarskim, w terminie 2-8.2.1981. Uczestnicy: K. Mazik (Chruszczow) – kier, A. Antkiewicz (Ciotka), J. Gmyrek, J. Godula (Achim), A. Grabska, J.Kaletka, K. Kleszyński (Kojak), M. Dolny, P. Materniak, D. Petryńska (Dodka), B. Samborski.
Niektóre dane morfometryczne:
Długość Łączna:
- 023 (Rozdroże) – Kargul … 126.6 m
- Partie Zamkowe … 187.4 m
- Sala ze Stołem – Rozdroże …. 546.0 m
- 034 (Sala pod Wanta) – Stare Dno …. .441.0 m
- Brody do końca Partii Afrykańskich …. 469.0 m
- 034008 w Bliźniaczych Studniach – Syfon z Lewarem + ciąg do VII-go Dna …. …333.0 m
Głębokość:
- Sala ze Stołem – Rozdroże ….+11.0 m
- Rozdroże – Sala pod Wantą ….-33.0 m
- 034 (Sala pod Wantą) Stare Dno …. -124.4 m
- 034 (Sala pod Wantą) – koniec Partii Partii Afrykańskich -124,0 m
- 034 (Sala pod Wantą) – VII Dno …. – 141.2 m
Autorzy: Anna Antkiewicz, Krzysztof Mazik
Artykuł opublikowano w: Alpiniste Complet 1981, 3. s. 45-47.